Trafiłem na ten film przypadkiem. Ktoś go zareklamował jako ultra-krwawy film w stylu Brunona
Mattei i Johna Woo. Patrzę dalej: Szwecja. To nie jest kraj znany z kina klasy B. Stwierdziłem więc,
że obejrzeć muszę. Już na początku czekała mnie niespodzianka. W rolach głównych
(podkreślam!): Christofer Kohlberg i Hanna Pola. Sprawdzam tutaj i okazuje się, że chodzi o
Krzysztofa Kolbergera i Hannę Bieniuszewicz. Z głośników słyszę bardzo fajną muzyczkę
(syntezatorowe 80s electro), a na ekranie od razu pościg, strzelanina, pranie się po ryjach i
zabijanie. Już w pierwszych minutach pojawiają się wojownicy ninja (tu są tymi "dobrymi"). Dalej
jest równie dobrze. A nawet pojawiają się cudowne smaczki kina klasy B, jak np. broń ukryta w
łokciach. No i faktycznie jest całkiem krwawo. Pod koniec to jest nawet gore na poziomie
Fulciego. Choć trochę nudnych momentów w filmie się znalazło, i tak jest to zdecydowanie jeden z
ciekawszych europejskich filmów akcji, jakie oglądałem.